środa, 18 listopada 2015

Rozdział 5: Przepraszam


We might not know why, 
we might not know how,
But baby, tonight, we're beautiful now
We'll light up the sky,
we'll open the clouds 
Cause baby, tonight, we're beautiful now,
we're beautiful

                    ~ Zedd 

***

     Nie ma nic, tylko my.
     Nie ma nic, gwiazdy lśnią.
     Ciemne niebo.
     Wiatr szepcze, że mnie nienawidzi, a ja próbuję go dostrzec, lecz pędzi z taką szybkością, iż jest to niemożliwe. Szum drzew stara się mnie uspokoić, ale to na nic. 
     I nagle dostrzegam Go. Uśmiecha się szerzej niż kiedykolwiek i zmierza w moją stronę. Wyciąga do mnie rękę, a ja łapię się go najmocniej jak potrafię. Moje serce zaczyna bić jak opętane i za nic nie chce się uspokoić. Czuję jego dłoń, która sprawia, że jesteśmy jednością i nagle lecimy w górę wysoko wysoko wysoko 
     a potem spadamy, wiatr unosi nasze dusze, liście dotykają naszych serc, gwiazdy oświetlają drogę, księżyc uśmiecha się tak szeroko i nagle rozbijamy się na malutkie kawałeczki. 
     I już nas nie ma.
     Cisza... 


     Znowu to samo
     Znowu ten sam koszmar.
     Otwieram oczy i staram się uspokoić. Mój oddech jest nierówny, serce bije o 3 uderzenia za szybko, a ja nie jestem w stanie nic zrobić.
     Przymykam powieki i liczę sekundy.

     1
     2
     3

     I nagle spadamy w dół, trzymam go za rękę. Lecimy, jesteśmy wolni, szalony wiatr gasi płomienie w naszych sercach. Lecz coś jest nie tak. Coś nie gra. Na dole nie ma nic, tylko czarny ocean smutków. To koniec. 

     1
     2
     3

     
      Patrzę na zegar i mam wrażenie, że chodzi w zwolnionym tempie. Uspokajam się i wstaję z łóżka. Nie mogę przestać myśleć o Leonie. Nie wierzę, że znowu śnił mi się ten koszmar.
     Schodzę na dół i ku mojemu zdziwieniu dostrzegam Ludmiłę. Siedzi w kuchni przy małym, drewnianym stoliku i czyta gazetę. Unosi na mnie swoje nieco zdziwione spojrzenie i uśmiecha się delikatnie.
   - Dlaczego już nie śpisz? - pyta po chwili, a ja orientuję się, że jest dopiero piąta godzina. Wzruszam tylko ramionami i zajmuję miejsce na przeciwko niej. Opieram głowę o dłoń i wzdycham głośno.
   - To samo pytanie mogłabym zadać tobie. - Kąciki moich ust unoszą się lekko do góry, lecz po chwili znowu opadają w dół. 
   - Widzę, że humor od rana ci nie dopisuje - blondynka śmieje się cicho, a ja tylko patrzę na nią. Uśmiecham się sztucznie, najszerzej jak potrafię, a to boli mnie tak bardzo, że czuję jak umieram. Powoli, cicho, niezauważalnie.

     Mija godzina siedemnasta, a ja wciąż nie wiem co mam robić. Moimi myślami włada niepewność i nie mam pojęcia jak pozbyć się tego uczucia.
     Chwytam swój telefon i widzę dwa nieodebrane połączenia od Leona. Moje serce na moment przestaje bić, przymykam na chwilę powieki. Zastanawiam się, czy do niego zadzwonić. Jeżeli to zrobię, to jest możliwość, że się z nim spotkam i będę mogła podziwiać to jaki jest idealny, a potem moje kruche serce zostanie stłuczone na malutkie części.
     Nie zastanawiam się długo, ponieważ słyszę dźwięk swojego telefonu. Jego imię widnieje na wyświetlaczu. Postanawiam odebrać, więc przeciągam palcem po ekranie i słyszę jego cudowny głos, który jest dla mnie ukojeniem; głos, który pozwala mi choć na chwilę zapomnieć o całym świecie...
   - Cześć - mówi niepewnie, a ja mam ochotę roześmiać się głośno. - Chciałabyś się spotkać?
     Uśmiecham się tak szeroko, że kąciki moich ust dotykają nieba.
   - Jasne - odpowiadam, a on jakby oddycha z ulgą.
   - W takim razie będę po ciebie o osiemnastej, okej? - pyta, a ja słyszę jedynie radość w jego głosie. Nie wierzę, że cieszy się ze spotkania ze mną. Ta myśl jest tak bardzo pocieszająca; mam wrażenie, że to wszystko nie dzieje się naprawdę.
   - Będę czekać - mówię cicho, po czym się rozłączam.
     Siadam na kanapie i liczę minuty, które dzielą mnie od spotkania z Leonem. Zegar wskazuje godzinę 17:29. Jeszcze tylko 1860 sekund i zobaczę jego idealną twarz, umięśnioną sylwetkę i te piękne, szmaragdowe oczy, w których nauczyłam się już pływać.
     Głośne pukanie wyrywa mnie z transu. Wysoka, umięśniona sylwetka stoi naprzeciwko mnie. Szczery uśmiech lśni na twarzy Leona i nagle moje serce zaczyna bić tak szybko, że zaraz wyskoczy z klatki piersiowej, błaga mnie o to, abym się uspokoiła, a ja odpowiadam mu w myślach, że nie umiem.
   - Cześć - wita się ze mną i całuje delikatnie mój policzek. Zaraz zemdleję. - Idziemy na spacer? - pyta wesoło, a ja tylko kiwam głową.
     Wychodzimy z ogromnego wieżowca i idziemy obok siebie. Jego bliskość sprawia, że czuję jak moje ciało staję się gorące i teraz ma chyba 1000 stopni. Między nami panuje tylko cisza, której nikt nie zamierza przerywać. Delikatny wiatr plącze moje włosy, śmiejąc się przy tym bardzo głośno. Słońce oświetla z góry cały świat, chcąc rozproszyć swym blaskiem wszystkie smutki i wątpliwości i uśmiecha się tak szeroko, że nawet chmury są zdziwione. 
     Nagle zatrzymujemy się.
   - Pamiętasz jeszcze to miejsce? - Aksamitny głos Leona przecina powietrze.
   - No jasne, że pamiętam, mam najlepsze wspomnienia z tym miejscem, pamiętam dosłownie wszystko, pamiętam to jak mnie obejmowałeś i jak mówiłeś, że mnie kochasz, całowałeś mnie czule a później obiecywałeś, że będziesz na zawsze, ale jak zwykle musiałeś wszystko spierdolić i już cię nie ma. Pamiętam. - odpowiadam krótko.
     Zajmujemy miejsce na niedużej ławce. Przymykam oczy i staram się nie wracać do przeszłości, ale to jest tak bardzo trudne, tak bardzo niemożliwe. Nie daję rady.
     Dostrzegam napis ,,These moments will stay forever in my memory" wyryty na oparciu ławki.
     Nie mogę znowu się przy nim rozpłakać, moja duma zostałaby wtedy urażona.
     Wpatrujemy się w horyzont przed nami. Słońce powoli zachodzi i topi się w morzu pozostawiając po sobie jedynie piękny widok w pamięci. Szum drzew jest jedynym dźwiękiem, jaki teraz słyszę. Chciałabym nigdy nie przerywać tej chwili. Chciałabym zatrzymać czas, żeby mieć go przy sobie już na zawsze.
   - Słuchaj... Chciałbym ci coś powiedzieć... - zaczyna Leon. Patrzę na niego i zatrzymuję spojrzenie na wysokości jego szmaragdowych tęczówek, które lśnią blaskiem niepewności. Dostrzegam ogniki nadziei, tańczące w jego oczach. - Przepraszam, że cię zostawiłem... i... prawie w ogóle się nie odzywałem... - mówi głosem pełnym skruchy i przypomina teraz niewinnego, małego chłopczyka, który nie posłuchał mamy i próbuje jakoś naprawić swój błąd, szuka jakiegokolwiek wsparcia.
     Uśmiecham się delikatnie, a moje serce staje się tak bardzo miękkie i chyba zaraz się rozpłynie.
     I nagle przypominam sobie ten ból. Ból, który czułam, kiedy wyjeżdżał. A ja nie mogłam nic z tym zrobić. I przypominam sobie jego obietnice, że za miesiąc wróci, a nie było go przez trzy lata, przypominam sobie jak bardzo mnie zranił, jak obiecywał, że nigdy mnie nie opuści, jak nie dzwonił do mnie prawie w ogóle, jak bardzo chciałam go mieć przy sobie, a jego nie było.
     Zdaję sobie sprawę z tego, że nie mogę mu wybaczyć. Nie wiem, co ja tu w ogóle robię. Nie wiem, po co tu przyszłam.
   - Wiem, że trudno będzie ci mi wybaczyć, ale mimo to chciałbym prosić cię o jeszcze jedną szansę - ciągnie dalej. Czuję gniew i w duchu modlę się, aby mu nie wybaczyć.
     On jest taki boski, muszę dać mu tą szansę, muszę znowu mieć go przy sobie.
   - Chcę ci po prostu powiedzieć, że ja nadal cię kocham. I nigdy nie przestałem. - Nasze spojrzenia krzyżują się. Jakaś niewidzialna moc nie pozwala mi odwrócić wzroku. Serce kłóci się z rozumem, a ja nie mogę nic z tym zrobić. Wszystkie uczucia nagle łączą się w jedno. - Jesteś dla mnie wszystkim, wiesz? Zawsze gdy się budzę, myślę o tobie i przeklinam siebie za to, że tak po prostu cię zostawiłem. Marzę o tym, aby znowu cię dotknąć, znowu móc całować twoje idealne usta tak jak kiedyś. Chciałbym, żebyś była moja, już na zawsze... - Mam wrażenie, że w jego oczach tańczą ogniki łez i rozpaczy. Spuszcza wzrok, a ja dopiero teraz zauważam łzy, spływające po jego policzkach. Moje serce łamie się na pół, nie mogę znieść tego widoku, nienawidzę, kiedy on cierpi. Jest częścią mnie, kiedy on odejdzie, ja nie będę mogła żyć. On też nie będzie mógł żyć.
     Bez zastanowienia mocno wtulam się w jego umięśniony tors. Dziwi się, ale odwzajemnia mój gest i tkwimy w tym uścisku tak długo, jakbyśmy bali się, że kiedykolwiek nam tego zabraknie, nagle cały świat przestaje istnieć, jesteśmy tylko my. Jedynym towarzyszem jest księżyc, który uśmiecha się przyjaźnie, a gwiazdy wokół niego tańczą z radości.
     Tkwimy w tym uścisku tak długo, że mija 1000 lat i starzeję się za bardzo, żeby móc przypomnieć sobie świat bez jego ramion.

***

Witam! :D
Na początku chciałam bardzo podziękować 
za wszystkie motywujące komentarze,
które sprawiły, że napisałam ten rozdział ^^
Nawet nie wiecie jak miło czytało mi się
wasze komentarze...
To takie zajebiste uczucie, kiedy wiesz, 
że są ludzie, którzy lubią to co robisz
i czekają na to, co napiszesz... ^^
Jak widzicie jest trochę Leonetty, 
ale jeszcze sobie poczekacie na to,
aż oficjalnie będą razem xD
Nie ma tak fajnie xD
Rozdział dodaję dopiero teraz,
ponieważ przez ostatnie dni
wena mnie opuszcza... :/ Ale widzicie,
wystarczy trochę poczekać, a przyjdzie znowu :D xD
Rozdział nie jest najlepszy, ale cóż, 
taki napisałam więc taki dodaję xD
Jeszcze raz dziękuję za wszystkie komentarze 
i mam nadzieję, że pod tym będzie ich jeszcze więcej! ^^

Kocham was ;*
Believe <3 

11 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. A ja tu jutro zawitam, miśku!
      Bój się, haha xD

      Usuń
    2. No witam panią! ;D
      Co z tego, że przed chwilą skończyłyśmy pisać.



      Słucham sobie właśnie "Ci Vediamo Quando a Buio-Lodovici" i takie.
      -kurde, muszę skomentować rodział
      I jak najszybciej wchodzę na twojego blodża.
      Oto chyba cała historia xD
      Oczywiście jak już mówiłam rozdział jest idealny! :O
      A jak jeszcze raz powiesz, że nie to ci skopę dupe, słyszysz?
      Mogę cię zapewnić, że nie siądziesz przez tydzień -,-
      Stąd chyba to słowo "Bój się, haha".
      Kochanie dobrze wiesz, że napisałaś coś wspaniałego.
      A twój talent jest nieprawdopodobny!


      Leon, serio?
      Nie wiem czy ty ciulu mądry jesteś xD
      Zostawiłeś ją od tak?
      Ona cierpiała, wiesz?
      Teraz się musisz bardzo starać, aby ją odzyskać.
      Julcia, mi tam pasuję, że nie ma jeszcze Leonetty, bo to moim zdaniem za wcześnie.
      Troszkę sobie na nich poczekamy i git! :)
      Piękna końcówka.
      Wielki szacun.
      Ja bym w życiu takiego czegoś nie napisała.


      Cóż, na tym chyba skończę ten walnięty kom.
      #StopWIkaOgar
      Gdyby się dało, haha.
      Czekam na następny diamencik i tak na wszelki wypadek dobrej zabawy.
      Wiesz w czym :D

      Kocham mojego owocka! <3
      Wika xoxo

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Aaaa! Przepraszam!

      Postaram się wrócić jutro

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Aj aj aj Królik się rozpływa!
      Ja umieram! Jestem w niebie?!

      B.O.M.B.O.W.Y.
      G.E.N.I.AL.N.Y.
      Z.A.J.E.B.I.S.T.Y.
      B.O.S.K.I.

      Violka ma dziwne sny. Nadal.
      Verdas zaprasza ja na spotkanie.
      Boże on ją nadal kocha i cierpi!
      Z własnej głupoty. Zostawił ja. Ale wrócił.
      Szkoda, że nie po msc a po 3 LATACH!
      On płacze. Leon Verdas płacze. Trzymajcie mnie.
      Ja tez wyje. Boszzzzz jak ja kocham ten parring.
      Przytulili się. A myślałam, że będzie małe BESO tak jak w gifie. Ale cóż dobry i przytulas.
      Czekam na next :-)
      Pozdrawiam Królik!
      Buziaczki :* ❤ ❤

      Usuń

Dziękuję za każdy motywujący komentarz <3