środa, 4 maja 2016

Rozdział 1: Za 1000 lat


You're my princess, my girl
You're my intrest, my world
You mean everything, 
everything to me

                                 ~ Henry Gallagher



Z dedykacją dla najlepszej przyjaciółki na świecie

***

     Słońce postanawia wyjść ze swojej kryjówki i po kilkunastu minutach jest już za linią horyzontu. 
     Mimo wczesnej pory postanawiam dłużej nie spać, gdyż pewna natrętna myśl szepcze, że kiedy ponownie zmrużę oczy świat dookoła się zmieni. Słucham jej, a następnie udaje się do łazienki.
     Federico i Ludmiła pewnie zabawiają się w łóżku  jeszcze śpią.
     Odkręcam zimną wodę, przemywając twarz i pozbywając się uczucia zmęczenia ze swojego ciała. Patrzę w lustro. Dwoje podpuchniętych oczu patrzą na mnie z zaciekawieniem. Czerwone wargi aż proszą się o ich dotknięcie, jednak chcą, aby zrobił to ktoś wyjątkowy.
     Nigdy nie spotkam nikogo wyjątkowego Mam nadzieję, że kiedyś nadejdzie ten moment. 
     W miarę ogarnięta schodzę na dół. Zegar stara się dogonić rytm, w którym bije moje kruche serce, jednak jest trochę za wolny. 

     3 uderzenia na sekundę.
     O 2 uderzenia za dużo. 
     O 1 uderzenie za szybko. 

     Białe obłoki zaglądają przez okno, jakby chciały mieć nade mną pełną kontrolę i wiedzieć, co robię. Patrzą na mnie z zaciekawieniem, jednak ja nie zwracam na nie najmniejszej uwagi. 
     Wiatr szepcze, że życie trwa zbyt krótko, aby nad wszystkim się zastanawiać i mam wrażenie, że z każdym jego podmuchem, z każdą sekundą staje się coraz starszy, a jego szept milknie razem z bladą poświatą, rzucaną przez uśmiechnięte słońce.     
     Kolejny dzień przede mną. Kolejne zbędne pytania, rzucane na wiatr, kolejne bezsensowne odpowiedzi, wypadające z ust jak krople deszczu, które pragną wydostać się ze swojego więzienia i choć na chwilę posmakować wolności. 
     Staję przy oknie.
     Niebo jest zabarwione na wszystkie odcienie różu, a oślepiający błękit gubi się pomiędzy kłębiastymi obłokami. Blade promienie słońca chcą zachęcić do pozytywnego myślenia i mają nadzieję, że uda im się rozjaśnić szarą rzeczywistość. 
     Nagła fala wspomnień zalewa mój umysł, przypominam sobie wszystkie wspaniałe chwile swojego życia, nie mam pojęcia dlaczego akurat w tym momencie. Pamiętam jak kilka lat temu byłam o krok od znalezienia się w raju czynu, który miał zgasić moje istnienie, od przyniesienia ulgi dla świata. Jedyną osobą, która wtedy podtrzymywała mnie na duchu była Ludmiła. Zawsze mnie wspierała i choć często zaczynałam niepotrzebne kłótnie, ona mi wybaczała. Zamiast krzyczeć i wyjść, trzaskając drzwiami przytulała mnie i mówiła, że będzie dobrze, a ja byłam w stanie uwierzyć w każde jej słowo. Przyrzekłam sobie być wierną, lojalną i szczerą. Być po prostu sobą, nie zważając na zdanie innych. Ludzie są potworami zawsze chcą najgorzej. 
     Siadam na kanapie i myślę nad sensem swego istnienia chwytam album ze zdjęciami. Nie wiem, dlaczego to robię. Nie lubię wspomnień. Są tak piękne, że aż bolesne. 
     Jedno z nich przedstawia moją sylwetkę, kiedy miałam zaledwie cztery lata. Z tyłu maluje się postać mamy. Ciemne blond włosy opadają jej swobodnie na ramiona, a ona uśmiecha się chyba najcieplej jak potrafi. Właśnie taką ją zapamiętałam. Rozpromienioną, zawsze chętną do pomocy. Pamiętam ostatnie 10 sekund, w których powiedziała ,,Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą".
     A potem już jej nie było. 

     Następne dwie godziny spędzam w objęciach nadziei, która stara się mnie pocieszyć najlepiej jak potrafi. Zostawia po sobie ślad, a potem znika i przez chwilę zastanawiam się, czy to wszystko nie było jedynie snem, albo wytworem mojej bujnej wyobraźni. 
     Ludmiła pojawia się w kuchni i pyta, dlaczego nie śpię. Nie lubię pytań, na które nie znam odpowiedzi. Są takie nurtujące. 
     Fryzura blondynki daje mi do zrozumienia, że ona też wcale nie spała. Uśmiecha się niewinnie i pyta, czy zrobić mi kawę. Odpowiadam jej krótkim skinieniem głowy, a ona wzdycha ciężko. 
   - Wszystko okej? - pyta zmartwiona.
     Nic nie jest okej, dosłownie rozpierdala mnie od środka, tęsknie za przeszłością, ale nie przyznam się do tego, nie będę zawracać ci głowy
   - Jasne, jestem po prostu... - Szukam odpowiedniego słowa. Sama nie wiem, czym mogłabym określić to, co teraz czuję. - zmęczona. - dodaję szybko i wymuszam uśmiech, tak wiele mnie to kosztuje, nie mogę unieść go na twarzy, a przecież jest taki leciutki. Uwielbiam kłamać.
   - Tak, jasne - Posyła mi zirytowane spojrzenie, a ja tonę w rzece bólu i rozpaczy. - Mnie nie oszukasz.
   - Wiesz, jaka jestem. Rzadko się uśmiecham. 
   - W ogóle się nie uśmiechasz. Zapomniałaś już jaka byłaś trzy lata temu? - Marszczy brwi, jakby też czuła ból, niestety nie wiem z jakiego powodu. 
   - Nie lubię wracać do przeszłości.
     Cisza.
     Głośne westchnienie przerywa nasze milczenie. Federico stoi oparty o framugę drzwi. Zakłada ręce na piersi i patrzy na nas. W jego czekoladowym spojrzeniu dostrzegam jak zawsze rozbawienie, a daleko tańczą ogniki radości. Nie umiem pojąć jego optymistycznego nastawienia na świat. Chciałabym brać z niego przykład, jednak nie wiem jak się za to zabrać. 
   - Mamy jakieś plany na dzisiaj? - Standardowe pytanie pada z jego ust. Przez chwilę sama się nad tym zastanawiam, lecz nie zajmuje mi to dużo czasu. Ja będę siedzieć w domu i oglądać telewizję albo przelewać emocje na papier, z którego później utworzy się książka, Ludmiła zostanie pochłonięta przez lekturę mojego autorstwa, a Federico gdzieś wyjdzie, następnie wyjdą gdzieś razem, a ja zostanę sama jak zawsze.
     Dość ciekawy plan, aż trudno uwierzyć, że spotykam się z nim prawie codziennie.
   - Chyba nie - odpowiada Ludmiła i patrzy na niego spojrzeniem pełnym miłości. Uśmiecha się szeroko, podchodzi do bruneta i wtula się w jego nagi tors. Czuję bolesne ukłucie w sercu, nie umiem powstrzymać płaczu. Łzy krzyczą w moich oczach i próbują przebić niewidzialną szybę aby wydostać się na zewnątrz, walą w nią pięściami, ale nie pozwalam im. Nie mogę się rozpłakać, nie mogę okazać swojej słabości. Nie tu, nie teraz.
     Duszę w sobie wszystkie emocje i wymuszam uśmiech, pod którym kryje się smutek, ból i cierpienie. Moje spojrzenie nie ulega zmianie. Wstaję z kanapy.
   - Idę na spacer - oznajmiam krótko, nie chcąc zawracać im sobą głowy.
   - Okej - odpowiada Federico, posyłając mi wesołe spojrzenie. Zbieram resztki sił i uśmiecham się.
     Wychodzę z ogromnego wieżowca, w którym znajduje się nasz apartament. Zimny podmuch wiatru obejmuje moją twarz. Mimo pogody na ulicach znajduje się dużo ludzi.
     Myślami wracam do przeszłości. Obraz mnie szczęśliwej ukazuje się przed moimi oczami. Tak dawno się nie śmiałam, tak dawno nie czułam smaku szczęścia, tak dawno nie myślałam optymistycznie. Zapomniałam już jak to jest zasypiać z uśmiechem na twarzy i z niecierpliwością czekać na jutro. Jutro jest za 1000 lat. To za daleka przyszłość, aby o niej rozmyślać.

 ***

Witam :D
To ta sama Believe, tylko na innym koncie :>
Tak prezentuje się rozdział pierwszy.
Mam nadzieję, że przypadł wam do gustu :)
To opowiadanie będzie trochę podobne do opowiadania
na moim drugim blogu. 
Nie wiem czy tutaj również pisać wspomnienia. 
Myślę, że nie byłoby to złe :D
Jeżeli chcecie, abym zajmowała wam miejsca pod rozdziałami to 
wystarczy napisać w komentarzu :)
Czekam na wasze opinie :* 

14 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Misiaku, witaj! ^^
      Widzisz? Nie zapomniałam o tobie!
      W sumie o Mrs.Believe się nie da zapomnieć.
      Przygotuj się na najbardziej pokręcony komentarz świata!


      Kiedy po raz pierwszy przeczytałam to co napisałaś byłam mega zdziwiona tym, jaki masz wielki talent!
      - Matko ta dziewczyna jest ogromnie uzdolniona, muszę jej pogratulować! - pomyślała w pewni zachwycona stylem i rozdziałem
      Pamiętam do tej pory jak na starym blogu podałaś mi swoje imię!
      Julia!
      Od razu mi się spodobało!...
      Pierwszy dzień wspaniałej znajomości! A teraz?
      Minęło już 8 miesięcy! Przepięknych miesięcy!
      Tego nie da się zapomnieć! "Chwila wzruszenia''


      Z całego mojego serca dziękuje ci za dedykowanie pierwszego rozdziału tej fenomenalnej historii! :[
      Nigdy nie zapomnę tych pięknych słów, które pozostaną w mym serduchu na zawsze!
      *Dla najlepszej przyjaciółki na świecie!*
      Kochanie, wiem o tb wszystko! ^^
      Wiem kiedy jesteś zła, szczęśliwa, zagubiona!
      Ale wiem jedną najważniejszą rzecz!
      "Wszystkie nasze rozmowy, wariactwa były najlepszą rzeczą w moim życiu!

      Thank you very macz! Thank you!
      Planeta delas chicas exclusividad!


      Mówiłam ci, że to opowiadanie jest świetne? xD
      Napisałaś na prawdę idealną perełkę!
      Taką niezwykłą, wiesz?
      Fiolka dużo w życiu się nacierpiała!
      Kiedyś była uśmiechnięta, ale to wszystko przeminęło...
      Przeminęło jak z wiatrem..
      Dobrze, że ma przy sobie kogoś takiego jak Ludmi!
      Przyjaciółka zawsze jest i była przy niej.. I jest Fedemiłka xD
      Ona musiała sie w życiu nacierpieć..
      Ciekawe co się takiego wydarzyło.
      Mam nadzieję, że Lajon pojawi się dość szybko! ^^
      Tak jak sama "Leonetta"


      Życzę ci mnóstwa weny i pomysłów!
      Abyś była zadowolona z czytelników (nas) i siebie! :D


      Kocham Cię! ;*
      Vicki!

      Usuń
  2. Cudeńko.
    Zapowiada się ciekawie.
    Zastanawia mnie co trapi Vils.
    Luska i Fede szczęśliwa parka. Zakochance! ♥
    Czekam niecierpliwie na pojawienie się Verdasa.
    Może to on ma coś wspólnego z tym, że ona cierpi?
    Czekam na next :-)
    Pozdrawiam Królik!
    Buziaczki :* ❤
    I jeśli jest taka możliwość to poproszę o miejsce!
    Bye ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. O mnie już nikt nie pamięta :-'(

    Wrócę bejb!

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny. Proszę o zajmowanie miejsca ♡

    OdpowiedzUsuń
  5. Perfecto ♡♡♡
    Xoxo.
    Melloniasta:*

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękny rozdzial kocham cie za to jak piszesz <333
    Paula

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy motywujący komentarz <3