It's been so lonely whithout you here
Like a bird without song
Nothing can stop these lonely
tears from falling
Tell me baby where did I go wrong
~ Sinead O'Connor
***
Z dedykacją dla Blake
Delikatny zarys księżyca ukazuje się pośród miliardów gwiazd na niebie i mam wrażenie, że każda z nich jest kluczem do nieskończonej ilości bram; niektóre otwierają drogę do szczęścia, inne do smutku, a jeszcze inne do zagubienia.
Blada poświata wpada do pokoju, próbując rozproszyć mroki pochmurnego wieczoru. Podchodzę do okna. Blask jednej z lamp przydrożnych odbija się na drodze, która ciągnie się między wysokimi wieżowcami. Światła w oknach powoli gasną, jedno po drugim, jak za dotknięciem magicznej różdżki.
Dostrzegam zarys wysokiej sylwetki pod jednym z drapaczy chmur, mając wrażenie, że owa postać macha do mnie w geście powitania, a przez jej twarz przemyka cień delikatnego uśmiechu. Szmaragdowe tęczówki lśnią niepowtarzalnym blaskiem. Czarna bluza i kaptur zasłaniający twarz, nie pozwalają spojrzeć w głąb tajemniczego oblicza choćby na jedną sekundę. Odwracam wzrok. Do mojego serca wkrada się dziwne uczucie; tęsknota za czymś, co prawdopodobnie nigdy nie istniało...
***
Patrzę w lustro. Zmęczona życiem dziewczyna spogląda na mnie i nie mogę do końca uwierzyć, że to ja. Krzyk Ludmiły przerywa dobijającą ciszę. Wywracam oczami, sfrustrowana. Za godzinę wychodzimy, a ona zajmuje się Federico. Cud, że w ogóle pamięta o moich urodzinach. Nie potrzebuję ogromnej imprezy z mnóstwem alkoholu i milionem gości, chcę choć na moment poczuć się szczęśliwa.
Wzdycham głośno, czując dziwne ukłucie w sercu i nie wiem do końca, czym jest wywołane. Zazdrością? Smutkiem? Cieszę się, że moja najlepsza przyjaciółka znalazła swojego księcia z bajki, jednak z drugiej strony przykro mi, że nie jestem już u niej na pierwszym miejscu i nigdy nie byłam.
Delikatnie pomalowane rzęsy mienią się w bladym świetle lampy. Muskam usta szminką w jasnym odcieniu różu. Wychodzę z łazienki, uśmiechając się. Pod tym uśmiechem kryje się cała prawda smutku, całe cierpienie i tylko jedna, jedyna kropelka szczęścia. Gotowa do wyjścia siadam na skórzanej kanapie, czekając na Ludmiłę i Federico. Mija 15 minut, zanim się zjawiają. Schodzą po schodach, całując się namiętnie i dziwię się, że jeszcze nie upadli. Biała sukienka zdobi zgrabną sylwetkę blondynki, a jej Romeo stoi obok, ubrany zwyczajnie, aczkolwiek w sam raz na wyjście do klubu. Śmieję się krótko na ich widok; są tacy zakochani w sobie.
Opuszczamy apartament o godzinie 21. Pogoda niezbyt dopisuje, ale jest to najmniejszym problemem. Krople deszczu odbijają się od szyby samochodu wystukując tajemniczy, nieodgadniony szyfr i zostawiając po sobie jedynie mokry ślad.
Duży napis ,,Future" swym zielonym blaskiem oświetla ciemne progi klubu nocnego. Głośna muzyka dociera do moich uszu. Nie miałam ochoty na jakiekolwiek wyjście, a szczególnie do tak głośnego miejsca. I co z tego, że są moje urodziny. Jeżeli coś ma się zmienić, to tylko na gorsze.
Podchodzę do baru, zamawiając sobie drinka. Ludmiła i Federico znajdują się na parkiecie, zatraceni w szalonym tańcu.
- Ja płacę - Stanowczy, lecz aksamitny głos dociera do moich uszu. Zdziwiona odwracam głowę. Wyższy o kilkanaście centymetrów mężczyzna stoi obok mnie i przez chwilę zastanawiam się czy jego wypowiedź na pewno dotyczyła mnie. Tajemniczy uśmiech błyszczy na jego twarzy. Włosy postawione na żel lśnią w delikatnym świetle kolorowych światełek. Urocze dołeczki dodają owej sylwetce dziecięcego uroku. I te piękne, szmaragdowe oczy, które dosłownie zarażają swoją radością. Są głębokie jak morska woda i przyrzekam, że to jedyne morze, w którym mogłabym zatonąć.
Mężczyzna wręcza barmance banknot dwudziestozłotowy, podaje mi drinka i gestem ręki wskazuje, abyśmy usiedli na kanapie. A może to jakiś zboczeniec, któremu zależy tylko na jednym? A może tylko udaje miłego? Jest coś, co nie pozwala mi tak myśleć i jak zahipnotyzowana zajmuję miejsce na przeciwko niego. To dziwne. Nawet bardzo. Obcy facet stawia mi drinka, a potem chce rozmawiać. Może to ja jestem dziwna.
- Przyszłaś tu sama? - Pytanie, którego spodziewałam się najbardziej pada z jego ust. Nawet się nie przestawił, a ja mam mu odpowiadać. Boję się zapytać o jego imię. Jest tak cholernie seksowny, znajomy.
- Mam dziś urodziny. Przyszłam z przyjaciółką i jej chłopakiem.
Mimo to, że chcę spojrzeć w zupełnie inną stronę jest coś, co nie pozwala mi oderwać od niego wzroku. Pytanie o imię jest tak nurtujące, że nie daje mi spokoju, ale mimo to dalej milczę.
- Chodzi o tę blondynkę? - kiwa głową w kierunku Ludmiły. Przytakuję. - Ładna.
Jego komentarz nieco mnie dziwi i pewna natrętna myśl podpowiada, że jest dupkiem. Karcę się za to w myślach; nie mogę oceniać ludzi, z którymi wymieniłam zaledwie dwa zdania. To nie w moim stylu.
- A tak w ogóle to wszystkiego najlepszego - mówi i uśmiecha się przy tym szelmowsko. W jego wzroku dostrzegam pewien znajomy blask, blask radości, który już gdzieś widziałam. '
- Dziękuję - Kąciki moich ust unoszą się do góry w niepewnym uśmiechu. Przez chwilę moje ciało ogarnia niepokój.
- Masz na imię Violetta, prawda? - zadaje pytanie, a ja czuję, że kręci mi się w głowie. Skąd on, do cholery, zna moje imię? Nie wierzę.
Coraz bardziej się niepokoje i dociera do mnie, że nie chcę tu być. Chcę wrócić do domu, nie myśleć o tych wszystkich wydarzeniach, tylko po prostu zamknąć oczy i przenieść się do innego świata. Chociaż raz. Chociaż na moment. Wstaję, zgarniam torebkę i posyłam mu swe zimne spojrzenie, w którym tańczą ogniki zdziwienia i tęsknoty.
- Wybacz, muszę iść - burczę nonszalancko i odchodzę, znikając w tłumie tysiąca tańczących sylwetek i tonę w wirze własnych, niepokojących przemyśleń.
***
Wracamy do domu po pierwszej w nocy. Mam ochotę już nigdy nie pojawić się w tym miejscu; w najbardziej znanym klubie w Nowym Jorku. Nie wiem, co tak na mnie zadziałało. Tajemniczy mężczyzna, którego imienia nie znam czy sentymentalny ślad w sercu, który przywołał ze sobą masę bolących wspomnień.
Złoty blask księżyca rozjaśnia salon, w którym do tej pory panowała ciemność. Ku mojemu zdziwieniu Federico śpi w swojej sypialni, a Ludmiła czyta książkę, pogrążona w bladym świetle lampy. Przyglądam się jej twarzy, która mówi jak owa lektura bardzo ją wciągnęła. Jednak dostrzegam coś jeszcze. Pewne uczucie, które zawitało w jej dobrym sercu od niedawna, niestety zostaje to dla mnie tajemnicą. Nie wiem, co mam robić; podejść, zapytać co się stało czy siedzieć i zastanawiać się, o co chodzi. Pierwsza propozycja wydaje się nieco bardziej kreatywna.
Kiedy pytam, co się stało odpowiada, że nic. Chcę zadać kolejne pytanie ale rezygnuję wiedząc, że nie chce rozmawiać na ten temat.
- Kim był ten facet, z którym rozmawiałaś? - Głos mojej przyjaciółki dociera do moich uszu i przez chwilę zastanawiam się co mam jej odpowiedzieć. Na jej twarz wkrada się zarys cwanego uśmiechu. Odwzajemniam gest i rumienię się lekko.
- Postawił mi drinka, pogadaliśmy i tyle... Nawet nie znam jego imienia.
- Nie przedstawił ci się?
- Nie, ale znał moje imię, nie wiem skąd.
Na samo wspomnienie jego zmysłowych ust i tajemniczego wyrazu twarzy dziwne uczucie podniecenia włada moim ciałem. Przygryzam dolną wargę, a owy mężczyzna pierwszy raz staje się chwilowym obiektem moich pożądań.
- Naprawdę? - pyta Ludmiła z niedowierzaniem. Kiwam głową.
Federico schodzi po krętych, brązowych schodach i już po chwili znajduje się obok Ludmiły. Obejmuje ją w talii, delikatnie całując aksamitny policzek. Rumienię się lekko i postawiam iść do swojej sypialni i dłużej im nie przeszkadzać. Moją jedyną obawą na chwilę obecną jest jedynie to, że nie będę mogła spokojnie zasnąć...
Promienie słońca przedzierają się przez fioletową zasłonę, chcąc oszukać szarą rzeczywistość i zmusić do uśmiechu. Słyszę krzyk Ludmiły i pierwsze, co przychodzi mi na myśl to to, że kłoci się z Federico. Podnoszę się z łóżka i wchodzę do łazienki w celu doprowadzenia się do porządku.
Schodzę na dół i posyłam blondynce pytające spojrzenie, a ona tylko wzdycha głośno.
- Cham - burczy pod nosem, dłonią dotykając czoła.
- O co się pokłóciliście?
- Okłamuje mnie i tyle - mówi, udając twardą, lecz tak naprawdę jej serce jest stłuczone na miliard malutkich kawałeczków i chce wyrazić swoje uczucia płacząc, lecz nie robi tego. Przytulam ją. Wiem, że nic nie działa lepiej od ciepłego uścisku, który wyraża wszystkie emocje. Chcę, żeby wiedziała, że może liczyć na mnie nawet w najgorszej sytuacji. Zawsze.
Słyszę dzwonek do drzwi. Patrzę na Ludmiłę. Gestem ręki pokazuje, że otworzy.
- Violu, ktoś do ciebie - oznajmia. Moje serce ogarnia niepokój i coś podpowiada mi, że to gość, którego najbardziej się obawiałam.
Podchodzę do drzwi i niewidzialna dłoń ściska mi gardło, przez co nie mogę mówić. Ta sama tajemnicza sylwetka stoi przede mną. Znowu mam zaszczyt patrzeć na tę idealną twarz. Z każdą sekundą dostrzegam coś znajomego, jakbym widziała go już kilka lat wcześniej.
- Co tu robisz? - pytam. Dumne spojrzenie zatrzymuje się na wysokości moich oczu. Rumienię się. Mężczyzna uśmiecha się szelmowsko i pokazuje mi malutkie, bordowe pudełeczko. Marszczę brwi nie wiedząc, o co chodzi. Wręcza mi przedmiot, otwieram go. Szatyn nie odzywa się. W środku znajduje się łańcuszek z małą zawieszką, na której są pierwsze litery imion.
Patrzę na niego z niedowierzaniem.
***
Witam! ^^
Bardzo Wam dziękuję za wszystkie komentarze pod rozdziałem pierwszym! Jesteście wspaniali :*
Przed wami rozdział drugi, nie wiem, czy wyszedł fajnie czy nie..
Opinię pozostawiam wam :)
Mam nadzieję, że pod tym rozdziałem będzie jeszcze więcej komentarzy niż pod poprzednim! ^^
Uwielbiam was <3
Believe :*
Victoria <33 ;*
OdpowiedzUsuńWybacz, wybacz, wybacz.
UsuńWiem, że jestem mega spóźniona, ale ty znasz powód kochanie.
I jeszcze do tego ten komek będzie krótki i głupi.
Eh, z Wiktorią to tak bywa xD
Hej,Juleczka! ^,^
Jak tam?
Pamiętaj, trzymam kciuki (wiesz za co)
Zobaczysz wrócisz wykończona, haha. Nie żebym cię straszyła.
DoBla kończe bezsensowne paplanie nie na temat
Czy pani wie, jaki ten rozdział jest wspaniały? No ja myślę.
Una nueva estrella empezara a brillar.
Nie wiem, czy wspominałam, że uwielbiam to opowiadanie.
Zwłaszcza to, kiedy mnie słowami doprowadzasz do łez. Magiczne! •,•
Talenciku ma Believe co niemiara.
Kłótnia Fedemiłki? Ouuuł.
Luśka nie martw sie, on cię naprawdę kocha, no! :D
Mężczyźni, z nimi to różnie.
Przykład taki C, nie?. Zero czasu, sratatata xD
I nagle przybywa ma boska piękność.
Najprzystojniejszy człowiek w Nowym Jorku. Seksiak taki! |:0
Oni sie znają? No ciekawie. Bardzo.
Leonek ty teraz zarywaj do Fiolki a nie. Będzie upragniona Leonetta.
Lolsik, mój kom cię i mnie dobił.
#Ja Być Szalona#
Obiecuję, że następnym razem będzie piękniejszy.
Wenki mordeczko.
Kocham so much.
Wika xoxo
Blake <3
OdpowiedzUsuńKrólik Królik :*
OdpowiedzUsuńBardzo bardzo bardzo dziękuję za miejsce.
UsuńKróliku nie za dużo tego "bardzo"? Heh.
Rozdział cuuuddddooooowwwwnnnyyy!
Nic dodać nic ująć.
Imprezka urodzinowa. Klub. Tajemniczy "znajomy"?
Dwa szmaragdy. Lajon?
Małe pudełeczko. Łańcuszek z zawieszką?
L i V ? V i L?
Kłótnia Fedemiły. Upsss.
Czekam na dalszy rozwój wydarzeń.
Pozdrawiam Królik!
Buziaczki :* ❤ ❤ ❤
Jorge Verdas ^^
OdpowiedzUsuńCudowny kochana :**
UsuńPozdrawiam ♡♡♡♡
<3 Ja^^ *o*
OdpowiedzUsuńJestem chora i nadrabiam zaległości ^-^ ...
Wrócę <3
O mamo...
UsuńNie mogę się nacieszyć Twoim nowym opowiadaniem ^^
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ;*
Pozdrawiam, Kerry <3
Ale super !
OdpowiedzUsuńCudo!
OdpowiedzUsuńPrzybywam xd :* Rozdzialik boski ;** Vils ma urodzinkii xd. Yajemniczy gość ?? Aaww Fedemiła. Moi kochani <3 Szkoda ze się pokłócili,i ciekawe o co im poszło. Nie jestem do konca pewna ale tajemniczy mily pan to moze byc Leoon :* do nxt :) bayy ♥♥
OdpowiedzUsuńSuper,cudowny rozdział!
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :)
OdpowiedzUsuńJesteś mega!
OdpowiedzUsuńUwielbiam Cię!!!
Weny życzę.
Melloniasta:*
Tęsknię. Wiesz?
OdpowiedzUsuń